sobota, 27 czerwca 2015

Zwiedzając Tibilisi


W stolicy Gruzji aplikowałem o wizę do Iranu, toteż nadarzyła się okazja aby zobaczyć miasto. Ulokowaliśmy się blisko starej części, która moim zdaniem jest najbardziej interesująca.

Zapraszam do zwiedzenia

W jaki sposób dostać wizę do Iranu

Od momentu przekroczenia Granicy irańskiej, zaczęła się zabawa z wizami. Będziemy potrzebować do Turkmenistanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu i Chin. W tym poście postaram się opisać krok po kroku co należy zrobić aby dostać wizę do Iranu. 


Po pierwsze: aby starać się o wizę do Iranu, należy wcześniej wysłać zapytanie o numer referencyjny z ministerstwa spraw zagranicznych, które taki numer nam wystawi. 
Szansę, że bez numeru dostaniemy wizę wynoszą 10 %, więc raczej nie da się tego uniknąć albo obejść. Niestety wiąże się to z kosztem około  70 euro.

Jeszcze rok, dwa lata temu działał w Trabzonie magiczny konsulat, gdzie można było załatwić wizę bez numeru. Niestety w tym roku reguły się zmieniły i trzeba mieć numer. 

Jak dostać taki numer?
Należy skontaktować się z jedną z agencji, która taki numer nam załatwi. Można zrobić to poprzez meila, wysyłając do nich dokumenty. 

Lista agencji: 
touranzamin.com 
key2persia.com
iranianvisa.com
iran-visa.com

polskie agencje:
wizaserwis.pl
wizacentar.pl

Dokumenty: 
Należy wypełnić wniosek, który znajdziecie na powyższych stronach oraz przesłać skan paszportu i zdjęcia paszportowego. 
Jeżeli chcecie odebrać wizę "w drodze" należy w rubryce  "miejsce odebrania wizy" wpisać: np. Tibilisi. 
Jedna uwaga. W formularzu pojawia się zapytanie o zawód. Nie należy pisać, że jest się bezrobotnym. Najlepiej działa student, a jeżeli nie studiujecie, to wpiszcie gdzie pracowaliście albo pracujecie jeżeli jesteście aktywni zawodowo i jaki zawód wykonujecie. Nikt tego nie sprawdza. Po około 10 dniach, na meila dostaniemy potwierdzenie wraz z numerem. Później, wybierając się do ambasady warto zabrać ze sobą ten numer. 

W ambasadzie dostaniemy aplikację, którą lepiej wypełnić drukowanymi literami bez polskich znaków!. Tutaj jeszcze uwaga odnośnie wypełniania, pojawi się tam rubryka z miejscem gdzie się zatrzymamy. Tam trzeba wpisać nazwę hostelu lub hotelu i numer telefonu. Ten numer jest ważny inaczej odeślą z kwitkiem. W niektórych przypadkach chcą ksero ubezpieczenia. Piszę w niektórych bo od Huberta w Erewaniu nie chcieli.
Po wypełnieniu dostaniemy numer konta i nazwę banku, gdzie należy się udać i wpłacić 50 euro. 
Z banku dostaniemy potwierdzenie, które należy zostawić w ambasadzie. 
To tyle, Od konsula dowiemy się, kiedy możemy odebrać paszport. 
Warto wiedzieć. Wybierając się do Ambasady irańskiej, należy mieć na sobie  długie spodnie. 
Maksymalna ilość dni to: 30
W ambasadzie będą również pytać o sposób przekroczenia granicy. Nie wspominajcie, że zrobicie to na rowerze bo automatycznie wniosek zostanie odrzucony. Należy powiedzieć, że busem i tyle. Granice można przejechać rowerem. Jeżeli powiecie, że samolotem, to zażądają biletu. 

Aby dostać się w Tibilisi do Ambasady irańskiej, trzeba wsiąść do autobusu numer 61 przy budynku parlamentu i zapytać kogoś o stadion Lokomotivu (nie Dynama Tibilisi). Nie pytajcie o Ambasadę irańską, bo nie wszyscy wiedzą gdzie się znajduje. Stadion leży obok Ambasady więc spokojnie znajdziecie. 
Proponuje skorzystać z autobusu, to koszt 50 tetri czyli 70 groszy, no chyba, że ktoś ma ochotę na około godzinny spacer z ulicy Rustawelego. 

W razie wątpliwości piszcie w komentarzach lub podeślijcie meila. Pomogę :) 
powodzenia

piątek, 26 czerwca 2015

W krainie Swanów - część druga


Do Uszguli wiedzie długa droga, wijąca się pomiędzy tutejszymi szczytami Kaukazu wysokiego. Od Zugdidi liczy jakieś 180 km i przez większość czasu jedzie się pod górę. Po naszej lewej mamy pasmo Kodori natomiast, po prawej Egrisi i Swanteii. Droga od czasu do czasu zwęża się i tworzy majestatyczny kanion. Mijamy sporo wiosek, które nie są zaznaczone na naszej mapie. Zresztą mapa jest niezbyt dokładna. Dostaliśmy ją będąc jeszcze w Batumi w informacji turystycznej. Miejscowi pytani o drogę zawsze pokazują rękę do nieba, i faktycznie bo wioska położona jest 2200 m.n.p.m, i jest to najwyżej położona miejscowość w Europie.

niedziela, 7 czerwca 2015

Statystki.

Trochę już za nami. Czas na liczby, i pewne podsumowanie po 74 dniach spędzonych w drodze.
Jesteśmy w Tbilisi, i ciągle jeszcze czekamy na wizę do Iranu.
To na razie tyle jeśli chodzi o bieżące sprawy. Generalnie to cały czas coś się dzieje, nawet tutaj siedząc w hostelu. Trochę też nadrabiamy pewne zaległości i uzupełniamy również stracone kilogramy. Zwłaszcza ja, tracąc ich z około 10, nad czym ubolewa moja siostra. Trochę w tej Gruzji się zasiedzieliśmy co nie najlepiej wpływa to na nasze wątroby i już z utęsknieniem czekamy na "szklaneczki herbaty".  Żeby Was nie przynudzać wstępem, to zanudzę Was liczbami.

Statystyki:
Dotychczas przejechaliśmy: 4512 km.
Z czego pięć razy złapałem gumę, czyli średnio co 1000 łatam sobie dętkę. to tak żeby się nie nudzić i żeby jednocześnie na coś się wkurzać.
Po 2500 km zmieniliśmy łańcuchy w celu równomiernego ścierania korby.
w drodze jesteśmy już 74 dni i do tej pory wydaliśmy 2900 zł (koszt od osoby) w tym na wizę do Iranu, która kosztuje 50 euro, o czym jeszcze napiszę.
10 razy spaliśmy w hostelu. Kilka razy użyliśmy warmshowers, na gospodarza i oczywiście na dziko.
Dwa razy korzystaliśmy z autobusu, raz z pociągu.
Według licznika, na rowerze spędziliśmy 289 godzin i 39 minut.
Jeszcze taka ciekawostka związana z maksymalną prędkością, która wyniosła 70 km/h. Było to w Turcji.
Nie chorowaliśmy, Grześka rower sprawuje się bardzo dobrze. Jednak po 4500 km, wymieniliśmy klocki hamulcowe.
Najdłuższy czas bez prysznicu wyniósł sześć dni i najdłuższy czas jazdy bez dziennej przerwy to dwa tygodnie. W Azji raczej tego nie powinniśmy przekroczyć.
Zgubiłem zapięcie do roweru, latarkę do kindle oraz parę skarpetek.




Pierwsze dni na Ziemi gruzińskiej.

Państwo leżące na dwóch pasmach Kaukazu - południowym i północnym oraz nad Morzem czarnym, po zachodniej części. Słynący z produkcji dobrego, jeszcze taniego wina, czaczy oraz z takich smakołyków jak: chinkali, Mcwadi (to szaszłyki) oraz chaczapurii.
Mający burzliwą historię kraj, gdzie w ostatnich 25 latach przetoczyło się kilka wojen z Abchazją, Osetią, Rosją, i nastąpił również przewrót wojskowy pomiędzy opozycją, a zwolennikami prezydenta Gamsachurdii. Miejsce, gdzie pierwsze wybory demokratyczne odbyły się w 2004 r...
Miejscowi w swoim ojczystym języku nazywają go Sakartwelo, dla nas znana jako Gruzja.