sobota, 27 czerwca 2015

Zwiedzając Tibilisi


W stolicy Gruzji aplikowałem o wizę do Iranu, toteż nadarzyła się okazja aby zobaczyć miasto. Ulokowaliśmy się blisko starej części, która moim zdaniem jest najbardziej interesująca.

Zapraszam do zwiedzenia
Udałem się w stronę starego miasta, zaglądając to tu to tam, żeby przyjrzeć się tubylcom. Co jakiś czas ktoś mnie zapraszał lub prosił żebym nie fotografował albo pytał dlaczego? skoro nie ma tutaj nic ciekawego. Jednak klimat tego miejsca sprawił, że nie mogłem się zgodzić z tą opinią i dziarsko ruszyłem między budynkami podziwiając zapuszczone miejsca i rozkoszując się w klimacie odrapanych ścian.

Dzieciaki ostro grają w piłe lub rzucają kamieniami w jeszcze nie rozbite szyby. Kiedy ktoś przechodzi, szybko uciekają, chowając się za tutejsze zakamarki.



Nowoczesny mercedes w zestawieniu ze starym budynkiem i pnącze winorośli z jeszcze nie dojrzałymi owocami.

Jeden z Popów rozmawiający przez okno w promieniach popołudniowego słońca. Słońce swoją ciepłą barwo dodało spokojnego nastroju przepełnionego tęsknotą za minionymi czasami.

Słońce było coraz niżej, więc udałem się na górę aby popatrzeć i uchwycić zachód. Jednak widowisko nie było by specjalnie spektakularne więc wróciłem aby ponownie zabłądzić na wąskich uliczkach.

Ujrzałem miłość, nie tylko na murze...

...ale i w postaci dwojga, w tym kobiety w czerwieni...

nie przeszkadzając, ukradkiem wycofałem się i skręciłem w inną uliczkę przy okazji zaglądając przez drzwi oraz spotykając dzieciaki, które widząc mnie i nie uciekając koniecznie chciały żebym je sfotografował



mieszkanie o tysiącu schodach
Dzieciaki zawsze pogodne i na widok aparatu zaczęły pozować, Musiałem poczekać na dogodny moment więc postanowiłem pobawić się razem z dzieciakami. Starsza pani widząc to wszystko było zdumiona i poprosiła abym na chwile został. Jednak czas naglił, słońce było już coraz niżej, a ja jeszcze chciałem udać się w kilka miejsc. Ostatecznie dzieciaki widząc, że rozmawiam, zajęły się sobą, a ja wykorzystałem moment nie pozowania i pstryknąłem kilka zdjęć.

Lubie robić zdjęcia z góry moją 35. Tutaj pstryknąłem kilka razy aby poczekać na moment, kiedy przestaną pozować. Udało się. Dobrze, że dzieciaki nie są cierpliwe.

Ruszyłem dalej i przechodząc kilkanaście metrów ponownie trafiłem na grupkę dzieci...



Czekając aż kolega przejedzie na hulajnodze, ruszyłem dalej i w tej samej chwili zza rogu wyszła kolejna grupka dzieci. Tym razem aparat był włączony więc nie wahając się, szybko nacisnąłem spust migawki. Gdyby nie to pewnie zdjęcia pod spodem by nie było...Czasami warto zostawić włączony aparat.

Po raz kolejny ruszyłem w górę. Tym razem wybrałem inne miejsce żeby uchwycić wieże świątyni z całą świątynią w tle. Po zachodzie chciałem sfotografować most "pokoju" jednak nie okazał się zbyt spektakularny, ale tym razem szczęście mi dopisało ponieważ, trafiłem na dzień kultury ukraińskiej...



Dziewczyny z Ukrainy bardzo ładne


niestety most już nie...


postanowiłem posiedzieć jeszcze przy grającej fontannie i


dużo później udałem się do jednych z tutejszych pubów...



1 komentarz:

  1. Zastanawiałem się nad wyprawą rowerową właśnie do Gruzji. Tam polecieć samolotem, ale zwiedzać rowerem na miejscu. Kupiłem niedawno nowy sprzęt na https://www.bikesalon.pl/rowery-szosowe-wyprzedaz i chcę go w końcu przetestować na jakiejś fajnej turystycznej trasie

    OdpowiedzUsuń